#1 Musze to wyrzucic z siebie wiec pisze na forum. Uwazam ze moje zycie jest bez sensu poniewaz dostrzegam w nim tylko same wady i zadnych pozytywow. Mieszkam na kompletnym za:cenzura:u gdzie nie ma dokąd wyjść ani do kogo i przez to cale dnie siedze w domu przewaznie siedzac na komputerze badz ogladajac telewizje. Nie mam zadbych kolegow, znajomych(o czym pisalem juz w innym temacie), nie umiem nawiazywac kontaktu z ludzmi. W szkole jestem traktowany jak powietrze, ignorowany. Jestem brzydki, malomowny, niesmialy, przez to zadna dziewczyna nie zwraca na mnie ma zadnego celu w zyciu. Czesto chodze zamyslony, niewiem co mam ze soba zrobic. Przeraza mnie to ze jesli tak dalej bedzie to boje sobie wyobrazic jak moje zycie bedzie wygladalo w przyszlosci. Prosze tylko nie piszcie zebym znalazl sobie jakic cel w zyciu bo juz probowalem i nie wychodzilo a jesli juz jakis znalazlem to byl trudny do zrealizowania. Co mam robic?Prosze o pomocne rady. #2 Musisz przestać myśleć o sobie jak o tym najgorszym, odrzucaj od siebie myśli o swoich wadach - zacznij doceniać zalety (każdy je ma nawet gdy na pierwszy rzut oka ich w sobie nie zauważamy). Spróbuj otworzyć się na ludzi, jak najwięcej rozmawiać, przebywać w miejscach gdzie można kogoś poznać. Nie ma sensu zamykać się w czterech ścianach i narzekać na swój los bo to nic nie da a może tylko pogorszyć sytuację. Mówisz, że boisz się, że Twoje życie będzie tak wyglądało w przyszłości? To jakie będzie zależy tylko od Ciebie i od tego jak nim pokierujesz. Weź się w garść i zacznij myśleć pozytywnie. Życie wbrew pozorom jest piękne, trzeba tylko nauczyć się je doceniać i starać się cieszyć każdym dniem #3 Życie ma sens bo gdyby sensu nie było to by ludzie nie istnieli. Każdy człowiek ma pewną rolę do odegrania mniej lub bardziej ważną. Sęk w tym że człowiek jest często egocentryczny i myśli o sobie i widzi to tak w ponurych barwach że przerzuca się to na uczucia. Stąd też bierze się taka beznadziejność, poczucie że jest się niepotrzebny, odrzucony. Łatwo jest temu zaradzić ale to trzeba chcieć naprawić, pokazać innym że żyje się na tym świecie że nie jest się takim beznadziejnym. Każdy ma jakieś zainteresowania lub pasje i dobrze jest się nimi posłużyć, wykorzystać to co się już potrafi i umie. Trzeba nauczyć się żyć sam ze sobą i spędzać każdy czas bo jeśli nie chcemy wyjść do ludzi to oni nie przyjdą do nas. O uśmiech wiadomo bardzo trudno ale z doświadczenia wiem że nawet samotny potrafi się uśmiechnąć, z czegoś ucieszyć. Brzmi głupio ale takie są realia samotników #4 Musisz przestać myśleć o sobie jak o tym najgorszym, odrzucaj od siebie myśli o swoich wadach - zacznij doceniać zalety (każdy je ma nawet gdy na pierwszy rzut oka ich w sobie nie zauważamy). Spróbuj otworzyć się na ludzi, jak najwięcej rozmawiać, przebywać w miejscach gdzie można kogoś poznać. Nie ma sensu zamykać się w czterech ścianach i narzekać na swój los bo to nic nie da a może tylko pogorszyć sytuację. Mówisz, że boisz się, że Twoje życie będzie tak wyglądało w przyszłości? To jakie będzie zależy tylko od Ciebie i od tego jak nim pokierujesz. Weź się w garść i zacznij myśleć pozytywnie. Życie wbrew pozorom jest piękne, trzeba tylko nauczyć się je doceniać i starać się cieszyć każdym dniem Tyle ze ja nie moge przestac myslec o swoich wadach bo przy kazdej sytuacji wychodza one. Chcialbym przebywac w miejscach gdzie można kogoś poznać ale okolica w ktorej mieszkam uniemozliwia mi to poniewaz do jakiegos miejsca gdzie cos sie dzieje jest daleko a w okolo nikt w moim wieku nie mieszka z kim daloby sie pogadac wyskoczyc. Druga sprawa jest taka ze ja poprostu nie umiem gadac z ludzmi, nie mam zadnych tematow do rozmowy, nie umiem zadawac pytan, moje wypowiedzi ograniczaja sie wylacznie do "aha", "no" i tyle.. jesli juz wogole cos powiem/zapytam sie to ludzie nie traktuja tego powaznie, ignoruja, udaja ze nie slysza albo smieja sie za moimi plecami poniewaz moje wypowiedzi sa glupie, plytkie, bez sensu, monotonne, nudne, nie ciekawe. Dlatego wlasciwie wogule sie nie odzywam obawiajac sie ze znowu palne jakas glupote i wyjde na kretyna. #5 Naprawdę nie zauważasz w sobie żadnych zalet? Spróbuj ich poszukać i przede wszystkim w nie uwierzyć a już będzie Ci łatwiej. Z tego co wiem, mieszkasz na wsi - ja tak samo. Kiedyś miałam podobną sytuację, że z niewieloma ludźmi rozmawiałam bo tak jak Ty bałam się odezwać by nie zostać wyśmianą. Jednak powiedziałam 'dość!'. Wzięlam się w garść, zrozumiałam że jestem wartościową osobą i tak naprawdę mam dużo do powiedzenia, poznałam kilka osób dzięki którym zmieniłam się na lepsze. I od nich się zaczęło, grono znajomych powiększało się z dnia na dzień - właśnie dzięki takim wypadom w miejsca gdzie jest mnóstwo ludzi. Strach przed odezwaniem się minął i dziś jestem całkowicie inną osobą. I z całego serca życzę Ci by z Tobą było tak samo Nie reaguj na śmiechy tępych kretynów bo Twoje wypowiedzi nie są ani głupie ani płytkie i założę się że inteligencją przewyższasz wiele osób które się z Ciebie wyśmiewają. #6 Przestan sie nad soba rozczulac.. to po pierwsze.. nie wiesz jak dziala podswiadomosc? wszytskie negatywne mysli przyciagaja kolejne.. to dziala jak magnes. jesli myslisz o tym ze cos pojdzie nie tak, to tak bedzie. bo podswiadomie odpychasz od siebie wygrana, sukces. z gory zakladajac, ze wszytsko jest taie zle i nie dobre, w koncu to uwierzysz.. jak widze, Ty ten etap masz juz za soba.. mowisz ze nie masz znajomych.. przepraszam, ze to napisze , ale ja tez nie chcialabym sie kolegowac z kims kto ma milion problemow.. nie zabieraj energii innym. tylko im ją dawaj a dostaniesz podwója dawke spowrotem moglabym Ci odpisac cos w stylu " ojjjeeeej, swiat jest piekny, musisz to dostrzec " ale wiem, ze takie gadanie nic nie daje. kopnij sie w tylek i złóż sobie postanowienie, ze zaczniesz w koncu cos zieniac. to nie zycie jest do dupy. tylko swiat. a swiat mozemy przeksztalcac po swojemu tak zeby dla zaczal byc bardziej przyjazny i znosny #7 Zgadzam się z Abnormity w 100%. Nie można tego ująć lepiej. Powiem Ci tak. Jeszcze niedawno sama się nad sobą użalałam. Wszystko mnie dołowało, nawet najmniejsze niepowodzenie. Kilka dni temu zaczęłam się nad tym zastanawiać... I doszłam do wniosku, że dalsze użalanie się nie zmieni mojego życia. I to jest prawda, że ludzie stronią od osób które wszędzie i we wszystkim dostrzegają tylko negatywy. Ludzie mają dość swoich problemów dlatego ciągną do ludzi pełnych pogody ducha. A nie smutasów. Dlatego weź się w garść. Znajdź sobie jakieś zajęcie, może hobby. Ja osobiście zaczęłam ćwiczyć. I powiem Ci, że jak naprawdę porządnie się zmęczę - czuję się świetnie. Nie myślę o pierdołach, nie zamartwiam się bo jestem na to za bardzo zmęczona. To wszystko kwestia nastawienia. Przemyśl to. Pozdrawiam #8 Juz probowalem sie wziasc w garsc i zmienic moje zycie ale zwykle konczylo sie to niepowodzeniem kolejnym zawodem i wracalem do punktu wyjsca. Raz na jakis czas uda mi sie jakis dzien i jestem jakos zauwazany przez innych i nawet udaje sie nikiedy jakas rozmowa z innymi, tyle ze konczy sie to po zakonczeniu lekcji i wszyscy nagle zapominaja o mnie(nie pisza, nie dzwonia, nie zapraszaja nigdzie) i po lekcjach(np w weekendy) umawiaja sie ze soba a ja wtedy przestaje dla nich istniec. Probowalem nie raz sie gdzies wkrecic, wyskoczyc, cos zagadac poza szkola ale bez skutku. Poprostu nie mam zadnego punktu zaczepienia. Najgorzej jest wlasnie w weekendy, dluzsze wolne a najgorzej to w wakacje kiedy to poprostu jest mi tak przykro, czuje w sobie taka niemoc, az mi sie niekiedy plakac chce myslac, patrzac jak inni sie swietnie bawia spedzaja ze soba czas a ja nie moge robic tego z nimi. Dopada mnie wtedy straszna depresja. Uswiadamiam sobie wtedy ze przez to trace cala swoja mlodosc, marnuje cale wakacje i ze tak juz bedzie zawsze. #9 Postaw sobie jakikolwiek cel (np zacznij trenować) i obiecaj sobie że go osiągniesz. Wtedy tak naprawdę będziesz wiedział ile jesteś warty i co możesz osiągnąć #10 tylko jak trenować? bo w poblizu nie mam zadnej silownia w domu nie mam zadnych przyrzadow do cwiczen. #11 6 Weidera, zawsze możesz biegać #12 tylko jak trenować? bo w poblizu nie mam zadnej silownia w domu nie mam zadnych przyrzadow do cwiczen. Od razu widać, że Ci się po prostu nie chce. Szukasz problemu tam gdzie go nie ma. Myślisz, że ja chodzę na siłownię? Ćwiczę w domu i zapewniam Cię, że jedynym narzędziem jakiego naprawdę do tego potrzebujesz jest Twoje ciało. I chęć. #13 Ludzie wolą osoby, które nie użalają się nad sobą. Jakie osoby w Twojej szkole, klasie są "popularne"? Te otwarte, zabawne, które emanują radością. Musisz obudzić w sobie właśnie taką osobę i odszukać bratnią duszę. #14 A co mam zrobic kiedy chce bardzo gdzies wyskoczyc ale nie mam do kogo bo w mojej okolicy nikt nie mieszka a inni mieszkaj daleko ode mnie i ciezko mi do nich dojezdzac. #15 Na początek dobrze by było jakbyś zaczął trenować Nie ma czegoś takiego jak "brzydki" każdy jest ładny w swoim stopniu. Trzeba tylko to docenić. Następnie powinieneś jakoś zacząć w szkole czuć się sobą. Przestań myśleć! - bądź wyluzowany i spokojny. W szkole na początku zacznij jakoś kombinować, próbować coś zrobić, aby pokazać że stać się na coś (Nie mówię żebyś rozwalił całą szkołę) Nieśmiały - Zacznij być śmiały, wystarczy tylko iść i popatrzeć na dziewczynę. Myślisz że jak na nią popatrzysz to ona nic nie czuje, a ty się boisz zapatrzeć? Spojrzenie na dziewczyne wywiera w niej różne zagadki. Spróbuj obciąć się na irokeza, włosy na żel. I powinieneś być sobą, nie dawaj się. Regularnie ćwicz, twoje mięśnie muszą być dobre. Wtedy nikt nie będzie cie traktował jak powietrze. #16 Na początek dobrze by było jakbyś zaczął trenować Nie ma czegoś takiego jak "brzydki" każdy jest ładny w swoim stopniu. Trzeba tylko to docenić. Następnie powinieneś jakoś zacząć w szkole czuć się sobą. Przestań myśleć! - bądź wyluzowany i spokojny. W szkole na początku zacznij jakoś kombinować, próbować coś zrobić, aby pokazać że stać się na coś (Nie mówię żebyś rozwalił całą szkołę) Nieśmiały - Zacznij być śmiały, wystarczy tylko iść i popatrzeć na dziewczynę. Myślisz że jak na nią popatrzysz to ona nic nie czuje, a ty się boisz zapatrzeć? Spojrzenie na dziewczyne wywiera w niej różne zagadki. Spróbuj obciąć się na irokeza, włosy na żel. I powinieneś być sobą, nie dawaj się. Regularnie ćwicz, twoje mięśnie muszą być dobre. Wtedy nikt nie będzie cie traktował jak powietrze. zaczolem cwiczyc(w domu nie w silowni) ale czy to mic cos da, czy poprawi moja sylwetke jakos?bo ja jestem strasznie szczuply i jestem na pograniczu niedowagi. Wprawdze podoba mie sie pewna dziewczyna z ktora o dziwo mam dobry kontakt ale ona nie jest mna zainteresowana. Co robic? #17 Wprawdze podoba mie sie pewna dziewczyna z ktora o dziwo mam dobry kontakt ale ona nie jest mna zainteresowana. Co robic? Ja mam całe życie taką sytuację, ale się tym nie przejmuję, nie pytam "co robić?". Nie staram się na siłę być z kimś kto mi się podoba :] Doceń uroki samotności! Mieszkam w sporym mieście, ale szczerze i tak nie ma gdzie tu wyjść, jeśli się nie ma znajomych. Chodzę sobie na spacery, słucham muzyki, mam tyle rzeczy, które lubię robić sama ze sobą, że brakuje mi dnia (chodzę spać o 3) Tego irokeza i żelu z poprzedniego postu absolutnie nie polecam chyba żebyś tak chciał. Kiedy skończysz obecną szkołę? A tak ogólnie rzecz biorąc to życie być może i nie ma sensu większego, nie trzeba się go doszukiwać bo się można tylko zdołować, bo faktycznie nie każdy jest taką pozytywną osobą czy utalentowaną w czymś. Trzeba mieć świadomość, że jest się dobrym człowiekiem i jednocześnie kombinować, żeby zbudować powoli własne szczęście. Jakieś 2 lata temu poszłam po tabletki na depresję, nie wiem czy to ich zasługa, ale dzisiaj jestem innym człowiekiem może to też zmiana środowiska (od 1,5 roku na studiach, uwolnienie się z domu). #18 a co mam robic kiedy podoba mi sie pewna dziewczyna, ale ona nie wykazuje zadnej inicjatywy w rozmowach i wyglada to tak ze ja zadaje tylko pytania a ona odpowiada tak jakby chciala mnie splawic, a sama nigdy do mie nie zagada/napisze:/ #19 Twoja sytuacja nie jest zbyt ciekawa, a życie trochę jałowe. Jeśli chciałbnyś przeanalizować to co napisałeś na pewno zauważysz, że jest tam co najmniej kilka spraw, którymi można się zająć. Z pewnościa profesjonalista mógłby Ci jakoś pomóc ogarnąć Twoje życie. Możliwe też że masz obniżony nastrój z powodu depresji. Zajżyj tutaj apa: Wydaje mi sie jednak, że przy pomocy samego internetu poukladanie swojego życia będzie trudne jeśli wogóle mozliwe.
Zobacz 2 odpowiedzi na pytanie: Co zrobić by moje życie nabało sensu? Pytania . Wszystkie pytania; Sondy&Ankiety; Kategorie . Szkoła - zapytaj eksperta (1892)
Zycie Jest Bez Sensu. Przez korytarz byłam roztrzęsiona nie mogłam uwieżyć w to jak rodzice mnie potraktowali zabili się a ja mam żyć bez prawdziwej miłości byli za młodzi żeby mnie głowie miałam jedną myśl popełnić samo bujstwo ale. Greenstar87 wiersz 12 marca 2011 roku, godz. 1. Kulczykowie 15,9 mld złotych Pudelek from 00:14 0,0°c życie z sensem jest bez sensu. Nie wiem, kim jestem ani czego chcę w przyszłości ”. #ciebie #dla #foryou #💜 #sheinlove #pomocy #whereveryougo #love #helpme #for #you #friend #love. Zgermanizowana Myśl 20 Grudnia 2009 Roku, Godz. Nie jest do niczego i bezsensu. Dlaczego uważają, że mi jest źle za granicą i że nie mogę się doczekać tego dnia kiedy wreszcie będę mógł wrócić? Depresja egzystencjalna jest mało znanym, ale nawracającym typem stanu psychicznego. Zycie Bez Sensu Sobota, 12. A szczęśliwe życie zawsze jest związane z poczuciem sensu. Życie na emigracji jest bez sensu 22 października, 2007. Przez korytarz byłam roztrzęsiona nie mogłam uwieżyć w to jak rodzice mnie potraktowali zabili się a ja mam żyć bez prawdziwej miłości byli za młodzi żeby mnie głowie miałam jedną myśl popełnić samo bujstwo ale. Nie Mam Skłonności Samobójczych, Czy Coś W Tym Stylu, Po Prostu To Do Mnie Przychodzi Co Jakiś Czas. 00:14 0,0°c życie z sensem jest bez sensu. Odwieczny12 myśl 25 maja 2014 roku, godz. Trzeba walczyć z przeciwnościami losu i stawić opór przeszkodom i dążyć do szczęścia. Zawsze Jest Sens, Tylko Czasem Go Nie Dostrzegamy. Życie jest bez sensu czwartek, 29 października 2020. Każdy z nas szuka sensu. Jak zdobyc respekt na dzielni? Kiedy W Naszym Życiu Nie Ma Miejsca Na Miłość, Czujemy Się Często Jak Mały Trybik W Wielkiej Maszynie. Ostatnio zastanawiając się nad życiem doszłem do wniosku ze to wszystko jest bez sensu, głównie patrząc na wydarzenia z ostatnich dni, poprostu sie wszystko [cenzura] i nie przez nikogo innego jak nie przeze mnie, poprostu musze zawsze cos spierolic. Nic ci się nie podoba i nic nie wydaje się satysfakcjonujące. Moje życie jest bez sensu.
Całe moje życie jest takie gówniane,ciagle w domu,ciagle sama,byle minał kolejny dzień.I tak mija jeden za drugim i ani sie obejrzę bedę stara i będę żałować że zmarnowałam cale
Before I met him my life was meaningless I have no may think your lives are bad but you have family and friends who love końcujego niemożność oddalenia od siebie strasznych faktów istnienia na świecie świadczą o tym że jego życiebyło bez theend his inability to push away the awful facts of being in the world rendered his life transported a body? Life is so futile?I have to believe in something or else life is just have got to have something to believe in… otherwise life is just meaningless. Wyniki: 1355, Czas:
Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi. Sens nie ma sensu, bo wszystko jest bez sensu Przez Szary człowiek , Styczeń 18, 2007 w Dyskusja ogólna
konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu Właściwie to od początku coś było ze mną nie tak tylko wtedy myślałam że to dlatego, że jestem mała, dorośli tak nie mają i jak dorosnę to będę taka jak inni… z zazdrością patrzyłam ja moi rówieśnicy się bawią a ja zawsze stałam z boku bo nie potrafiłam nic fajnego powiedzieć, ani w ogóle nic powiedzieć i nikt mnie za bardzo nie chciał w swoim towarzystwie no bo po co komu taki milczący krasnal (zawsze miałam niedobór wzrostu). Ale z niczego nie wyrosłam. W każdej nowej szkole miałam problem z nawiązaniem kontaktów i zwykle zostawałam outsiderem. Nic dziwnego – zawsze tylko milcza lam i potrafiłam śmiać się, kiedy inni powiedzieli cos fajnego, sama nic nie potrafiłam z siebie wydusić… Nie potrafiłam, nie to ze miałam tysiące fajnych pomysłów ale się wstydziłam, po prostu miałam pustkę w głowie, jak wtedy kiedy się nie przygotowało lekcji. Co do wyboru zawodu to wiedziałam, ze z takim charakterem to prawnikiem ani nauczycielem zostać nie mogę. Ale to co sobie wybrałam wcale nie okazało się trafione. Uczyłam się pilnie, wyniki miałam dobre, zdanych poślizgów, nie paliłam, nie piłam, nie chodziłam na dyskoteki (jestem brzydka i nie potrafię tańczyć więc i tak zawsze podpierałam ścianę)… Ale niestety, okazuje się, ze mam zły wpływ na ludzi… Czuja się nieusatysfakcjonowani i często nawet zdenerwowani po rozmowie ze mną. Oczywiście nie muszę dodawać ze nie wkurzam ich celowo. Jestem uprzejma, chętna do pomocy, szanuje innych i ich przekonania… Niestety, jeśli się nie ma pewności siebie i zdolności ładnego wypowiadania się, to nie wystarczy być miłym… Oczywiście muszę zmienić zajęcie… Tylko na co? Bez komunikatywności, zdolności przywódczych, organizacyjnych, umiejętności nawiązywania kontaktów i robienia prezentacji co ja mogę robić? Cos bardzo prostego, jak kasjerka w supermarkecie albo sprzątaczka, ale nawet i tam chcą doświadczenia… w kryzysie bez doświadczenia nie ma pracy… Moje pytanie jest: dlaczego musze żyć? Nie ma jakiegoś legalnego sposobu żeby ta farsę skończyć? Nikt mnie nie pytał o zgodę sprowadzając mnie na ten świat i ja ZGODY NA TO NIE WYRAŻAM!!!! Nie chce tu dłużej być! Żyję 38 lat i jak dotąd to była mordęga, statystycznie mogę pożyć jeszcze 40, ale ja tego nie wytrzymam! Jestem 100% nieudacznikiem, nie potrafię śpiewać, tańczyć, malować, nie potrafię ładnie się ubrać ani dobrać mebli w mieszkaniu, mam problemy z prowadzeniem samochodu, nie potrafię bawić ludzi, opowiadać dowcipów, ani powiedzieć nic mądrego na żaden temat (mimo ze dużo czytam). Oczywiście, żeby nie było wątpliwości jestem tez mała, brzydka i gruba. Myślę ze moja egzystencja jest tragicznym nieporozumieniem. Przeszkadzam tylko ludziom, zużywam tylko tlen i substancje odżywcze i zanieczyszczam środowisko. Tylko mi nie mówcie, ze życie jest piękne i cenne. Moje NIE JEST. Niech to się już wreszcie skonczy! Gośka J. Urząd Wojewódzki/Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kr... Temat: Moje zycie nie ma sensu Ala Sssss: Właściwie to od początku coś było ze mną nie tak tylko wtedy myślałam że to dlatego, że jestem mała, dorośli tak nie mają i jak dorosnę to będę taka jak inni… z zazdrością patrzyłam ja moi rówieśnicy się bawią a ja zawsze stałam z boku bo nie potrafiłam nic fajnego powiedzieć, ani w ogóle nic powiedzieć i nikt mnie za bardzo nie chciał w swoim towarzystwie no bo po co komu taki milczący krasnal (zawsze miałam niedobór wzrostu). Ale z niczego nie wyrosłam. W każdej nowej szkole miałam problem z nawiązaniem kontaktów i zwykle zostawałam outsiderem. Nic dziwnego – zawsze tylko milcza lam i potrafiłam śmiać się, kiedy inni powiedzieli cos fajnego, sama nic nie potrafiłam z siebie wydusić… Nie potrafiłam, nie to ze miałam tysiące fajnych pomysłów ale się wstydziłam, po prostu miałam pustkę w głowie, jak wtedy kiedy się nie przygotowało lekcji. Co do wyboru zawodu to wiedziałam, ze z takim charakterem to prawnikiem ani nauczycielem zostać nie mogę. Ale to co sobie wybrałam wcale nie okazało się trafione. Uczyłam się pilnie, wyniki miałam dobre, zdanych poślizgów, nie paliłam, nie piłam, nie chodziłam na dyskoteki (jestem brzydka i nie potrafię tańczyć więc i tak zawsze podpierałam ścianę)… Ale niestety, okazuje się, ze mam zły wpływ na ludzi… Czuja się nieusatysfakcjonowani i często nawet zdenerwowani po rozmowie ze mną. Oczywiście nie muszę dodawać ze nie wkurzam ich celowo. Jestem uprzejma, chętna do pomocy, szanuje innych i ich przekonania… Niestety, jeśli się nie ma pewności siebie i zdolności ładnego wypowiadania się, to nie wystarczy być miłym… Oczywiście muszę zmienić zajęcie… Tylko na co? Bez komunikatywności, zdolności przywódczych, organizacyjnych, umiejętności nawiązywania kontaktów i robienia prezentacji co ja mogę robić? Cos bardzo prostego, jak kasjerka w supermarkecie albo sprzątaczka, ale nawet i tam chcą doświadczenia… w kryzysie bez doświadczenia nie ma pracy… Moje pytanie jest: dlaczego musze żyć? Nie ma jakiegoś legalnego sposobu żeby ta farsę skończyć? Nikt mnie nie pytał o zgodę sprowadzając mnie na ten świat i ja ZGODY NA TO NIE WYRAŻAM!!!! Nie chce tu dłużej być! Żyję 38 lat i jak dotąd to była mordęga, statystycznie mogę pożyć jeszcze 40, ale ja tego nie wytrzymam! Jestem 100% nieudacznikiem, nie potrafię śpiewać, tańczyć, malować, nie potrafię ładnie się ubrać ani dobrać mebli w mieszkaniu, mam problemy z prowadzeniem samochodu, nie potrafię bawić ludzi, opowiadać dowcipów, ani powiedzieć nic mądrego na żaden temat (mimo ze dużo czytam). Oczywiście, żeby nie było wątpliwości jestem tez mała, brzydka i gruba. Myślę ze moja egzystencja jest tragicznym nieporozumieniem. Przeszkadzam tylko ludziom, zużywam tylko tlen i substancje odżywcze i zanieczyszczam środowisko. Tylko mi nie mówcie, ze życie jest piękne i cenne. Moje NIE JEST. Niech to się już wreszcie skonczy! Czy próbowałaś kiedyś rozmowy z terapeutą? Temat: Moje zycie nie ma sensu Ala Sssss: Tylko mi nie mówcie, ze życie jest piękne i cenne. Moje NIE JEST. Niech to się już wreszcie skonczy!NIe mam zamiaru. Ala, obudziłaś się w niedzielny poranek (jeśli w ogóle w nocy spałaś) i od razu opisałaś swoje życie tak, jak je widzisz. JAKO PASMO PORAŻEK i POMYŁEK, jedno za drugą. Nie chcesz współczucia. I tu masz rację!! Mimo, że piszesz, że twoje życie nie ma sensu, to według Ciebie, jak my na tym forum możemy Ci pomóc. Jeśli nie chcesz, abyśmy się nad tobą użalali (sama to dobrze robisz) i nie chcesz, abyśmy ci pokazywali, że życie jest piękne, to czego oczekujesz? Zgadzam się, że twoje życie do tej pory jest pasmem porażek. No więc, jakie wnioski z tego wyciagasz? pozdrawiam, Agata RV Grzegorz C. ACCESS DETEKTYWISTYCZNE BIURO ŚLEDCZE - Twój Prywatny Det... Temat: Moje zycie nie ma sensu Hmmm....wtrace sie.... Dlaczego jestes na NIE dlaczego nie dostrzegasz swoich zalet. Zacznij moze spisywac na kartce papieru co Cie cieszy, co odpreza, w czym jestes lepsza od innych, bo kazdy z nad ma to cos innego co nas od innych odroznia i powoduje nasze samozadowolenie. Piszesz ze nie palilas, nie pilas, nie tanczylas...przepraszam czy to oznacza ze jestes gorsza? Mylisz sie.... Wyjedz sobie gdzies w glusze...tylko natura i Ty...zacznij odkrywac siebie. Czy masz jakiegos zwierzaka w domu? Np. psa ktory jest bezinteresownym przyjacielem... ktory wyciagnie Cie na spacer niezaleznir od aury...ktory powita serdecznie jak wrocisz do domu? Nie mysl o sobie jak o ZOMBI.... Jesli myslisz negatywnie sugeruje hospicium i moze wolontatiat. Docen swoje zycie...porozmawiaj z ludzmi ktorzy nie maja szansy na uzdrowne i ciesza sie kazda chwila. To wzmacnia i daje inna perspektywe na doczesnosc. To daje sile... Spobuj odnalesc w sobie jakas pasje...to co lubisz a moze jeszcze tego nie robilas.... konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu Nie. Chyba po prostu nie wierze ze moga mi pomoc. Terapeuta nie moze zmienic osobowosci. Nie chce, zeby uczyli mnie 'nie przejmowac sie' czy polepszali mi nastroj tabletkami. Jest zle i to jest fakt. Ja jestem wymagajaca ale wymagam przede wszystkim od siebie. konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu Ala Sssss: Nie. Chyba po prostu nie wierze ze moga mi pomoc. Terapeuta nie moze zmienic osobowosci. Nie chce, zeby uczyli mnie 'nie przejmowac sie' czy polepszali mi nastroj tabletkami. Jest zle i to jest fakt. Ja jestem wymagajaca ale wymagam przede wszystkim od jest źle- rozumiem Twoje odczucia. A czy jest coś, co przychodzi Ci do głowy, że Twoje życie nabrałoby sensu? czy jest coś takiego? Temat: Moje zycie nie ma sensu Ala Sssss: Nie. Chyba po prostu nie wierze ze moga mi pomoc. Terapeuta nie moze zmienic osobowosci. Nie chce, zeby uczyli mnie 'nie przejmowac sie' czy polepszali mi nastroj tabletkami. Jest zle i to jest fakt. Ja jestem wymagajaca ale wymagam przede wszystkim od siebie. a po co się zmieniać na siłę? od razu w przebojową kobietę, która ma cały świat u stóp? może metoda małych kroczków? wybierz sobie coś nad czym chcesz popracować i zmienić w sobie. nie musisz od jutra robić rewolucji w życiu. zacznij powoli, ale systematycznie. ja też nie lubię u siebie wielu rzeczy, też jestem nieśmiała i nie umiem tańczyć i też podpierałam ściany na szkolnych dyskotekach:P ale ja to akceptuję i umiem z tym żyć, nie traktuję tego jako wady ani zalety - wykorzystuję to na swój sposób. głowa do góry, każdy ma czasem zły dzień, kiedy nie widzi w sobie nic pozytywnego :) konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu Ala, obudziłaś się w niedzielny poranek (jeśli w ogóle w nocy spałaś) i od razu opisałaś swoje życie tak, jak je widzisz. JAKO PASMO PORAŻEK i POMYŁEK, jedno za drugą. Spałam. Na stres i 'doła' reaguje zwykle brakiem apetytu i wzmożoną sennością. Niedzielny poranek to przypadek. Cały czas o tym myślę i przeszukuje Internet, chyba szukając ‘rozgrzeszenia’ dla samobójstwa. Wpisuję w Google ‘moje Zycie nie m sensu’, ‘czy mam prawo skończyć ze sobą’ itp. Tym razem trafilam na Wasze forum. Zapytasz, czemu poszukuje usprawiedliwienia dla samobójstwa zamiast to po prostu zrobić, ze gdybym naprawdę chciała, to bym nie pytała? Chyba, jak każdy trochę się boje, zwłaszcza ze otrzymałam surowe, radykalne katolickie wychowanie (sama radykalnym katolikiem nie jestem). W końcu nikt nie jest w stanie dać stuprocentowo pewnej odpowiedzi co jest a czego nie ma po nie chcesz, abyśmy się nad tobą użalali (sama to dobrze robisz) i nie chcesz, abyśmy ci pokazywali, że życie jest piękne, to czego oczekujesz?Zgadzam się, że twoje życie do tej pory jest pasmem porażek. No więc, jakie wnioski z tego wyciagasz? Obrałam złą drogę. Powinnam była znaleźć prace w jakimś laboratorium, może jakieś studia na politechnice. I pracować gdzieś, gdzie moja ekspozycja na obcych (w sensie oczywiście nieznajomych a nie kosmitów) byłaby minimalna. Tylko ze to już jest strasznie trudne do naprawienia. Mam prawie 40 lat, znowu mam iść na studia? Musiałabym na zaoczne, bo z czegoś musze żyć. Poza tym maturę zdawałam 20 lat temu, nie oszukujmy się, niewiele już z materiału z liceum pamiętam. W ogóle zaakceptowaliby moja ‘stara’ maturę? Zresztą zdawałam biologie, na techniczne studia nie wystarczy. A jakby się udało to co? Szukać pracy za 1000 zl, będąc pod 50-tke? Wiadomo jak jest sytuacja absolwentów na rynku pracy. Nie, to już więcej sensu ma szukać czego co mogę robić z wykształceniem które już mam. Tylko to znowu nie takie proste, bo wszyscy oczekują zdolności interpersonalnych, przywódczych, menadżerskich.. A wszystko byłoby takie proste jakbym nie była takim nieudacznikiem… konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu Dlaczego jestes na NIE dlaczego nie dostrzegasz swoich zalet. Zacznij moze spisywac na kartce papieru co Cie cieszy, co odpreza, w czym jestes lepsza od innych, bo kazdy z nad ma to cos innego co nas od innych odroznia i powoduje nasze samozadowolenie. Chyba nie mam żadnych szczególnych zalet. Jestem punktualna, uczciwa, staranna ale to nie zalety, każdy, kto ma odrobinę przyzwoitości potrafi to robić. Piszesz ze nie palilas, nie pilas, nie tanczylas...przepraszam czy to oznacza ze jestes gorsza? Mylisz sie.... Nie, to nie tak, to miało zabrzmieć jak: byłam taka grzeczną dziewczynką i co mi z tego przyszło? Teraz, z perspektywy czasu widzę, ze trzeba było czasem załapać parę trój i wylądować u dyrektora na dywaniku za wagary czy palenie na dużej przerwie… Niczego by to nie zmieniło, jeśli już, to na lepsze (dogadywałabym się lepiej z rówieśnikami może) Czy masz jakiegos zwierzaka w domu? Np. psa ktory jest bezinteresownym przyjacielem... ktory wyciagnie Cie na spacer niezaleznir od aury...ktory powita serdecznie jak wrocisz do domu? Nie moge, mieszkam w wynajetym pokoju, landlady by sie nie zgodzila...Nie mysl o sobie jak o ZOMBI.... Jesli myslisz negatywnie sugeruje hospicium i moze wolontatiat. Docen swoje zycie...porozmawiaj z ludzmi ktorzy nie maja szansy na uzdrowne i ciesza sie kazda chwila. To Ci się akurat nie udało… pracuje na onkologii i to od pacjentów właśnie ten negatywny feedback… konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu a po co się zmieniać na siłę? od razu w przebojową kobietę, która ma cały świat u stóp? może metoda małych kroczków? wybierz sobie coś nad czym chcesz popracować i zmienić w sobie. nie musisz od jutra robić rewolucji w życiu. zacznij powoli, ale systematycznie. ja też nie lubię u siebie wielu rzeczy, też jestem nieśmiała i nie umiem tańczyć i też podpierałam ściany na szkolnych dyskotekach:P ale ja to akceptuję i umiem z tym żyć, nie traktuję tego jako wady ani zalety - wykorzystuję to na swój sposób. Już dawno przebolałam dyskoteki, zresztą po prostu w pewnym momencie przestalam na nie chodzić i wcale nie było mi żal… Problem polega na czymś innym… Osoby, które potrafią się bawić (niekoniecznie nawet tańczyć) potrafią tez łatwiej nawiązywać kontakt i wszystko idzie im łatwiej, są bardziej efektywne i lepiej wykonują swoja pracę głowa do góry, każdy ma czasem zły dzień, kiedy nie widzi w sobie nic pozytywnego :) Tylko mi sie cos za czesto zdarza... Grzegorz C. ACCESS DETEKTYWISTYCZNE BIURO ŚLEDCZE - Twój Prywatny Det... Temat: Moje zycie nie ma sensu Ala S... więc nie pierd.... poważnie. Łeb w górę. Pomagasz ludziom którzy są u kresu..... Rozmawiasz z nimi.... Oni mają wielka nadzieję, czyż nie? Znam to, mój kolega w sile wieku zachorował - wyrok śmierci - białaczka..... Nie pił, nie palił, sportowiec pełną piersią, pasjonat żeglarstwa.... Wyrok śmierci dla niego. Odwiedziliśmy go na onkologii.... Strzep Kolegi jakiego znaliśmy, ogolony na łyso, oczy bez błysku - załamka.... odwiedziny przez szybę i rozmowa przez słuchawkę.... Jak w Alcatraz.... Opowiadał, że spali w kilka osób w sali i kiedy się budził jedna z osób z która jeszcze wczoraj wieczorem rozmawiał, odchodziła.... Hmm.... to jest tragedia.... jednak zmienił myślenie, zaczął myśleć pozytywnie... Wiesz, pozmienialo się.... zrobiliśmy dla niego zbiorkę krwi... poszło z górki... przetoczenie krwi... zmiany na pozytywne.... Dostał drugą szansę od życia.... Potem, już po wyjściu ze szpitala z doskonałymi wynikami, z nim rozmawiałem.... Wiesz co.... taki człowiek to BOMBA POZYTYWNEJ ENERGII!! Zmienił podejście do życia. Kocha życie... Zwolnił w życiu.. nie ma już pędu za kasą... za fałszywymi przyjaciółmi.... Docenia każdy dzień, spełnia swoje marzenia i zachcianki. Życie jest przecież takie krótkie..... Zatem Alu... ludzie chorzy na nowotwór potrafią być o wiele bardziej optymistyczni i pełni chęci do życia niż MY którzy nie znamy śmiertelnej choroby. Zarażą Cię zapewnie wielkim optymizmem..... to nie tylko ludzie przygnieceni chorobą i swoim losem.... Czy miałaś może w ręce ostatnią (genialną w/g mnie) książkę Jerzego Stuhra "Tak sobie myślę" ? Hmm.....to jest pięknie napisana książka przez (wg mnie) genialnego Aktora i Człowieka. Weź ją do ręki i zacznij czytać.... odpłyń z autorem. Zastanów się i .... zadaj pytanie.... czy warto tak się dołować kiedy jestem zdrowa i nic mi nie dolega??!! Zacznij cieszyć się życiem.... bo .... warto.... i ... pieprz przeciwności losu.... Ciesz się tym co masz i tym co mieć możesz jeszcze.... 40stka to nie kres życia.... Po 40-stce życie się dopiero zaczyna... więc dokop mu w doopę i nos w górę!! ;)))) Czy jesteś podobna do Quasimodo??!! Chyba nie, zatem..... nie myśl aż tak bardzo katastroficznie!!Grzegorz C. edytował(a) ten post dnia o godzinie 17:08 konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu Właściwie to od początku coś było ze mną nie tak tylko wtedy myślałam że to dlatego, że jestem mała, dorośli tak nie mają i jak dorosnę to będę taka jak inni… z zazdrością patrzyłam ja moi rówieśnicy się bawią a ja zawsze stałam z boku bo nie potrafiłam nic fajnego powiedzieć, ani w ogóle nic powiedzieć i nikt mnie za bardzo nie chciał w swoim towarzystwie no bo po co komu taki milczący krasnal (zawsze miałam niedobór wzrostu). Ale z niczego nie wyrosłam. W każdej nowej szkole miałam problem z nawiązaniem kontaktów i zwykle zostawałam outsiderem. Nic dziwnego – zawsze tylko milcza lam i potrafiłam śmiać się, kiedy inni powiedzieli cos fajnego, sama nic nie potrafiłam z siebie wydusić… Nie potrafiłam, nie to ze miałam tysiące fajnych pomysłów ale się wstydziłam, po prostu miałam pustkę w głowie, jak wtedy kiedy się nie przygotowało lekcji. Co do wyboru zawodu to wiedziałam, ze z takim charakterem to prawnikiem ani nauczycielem zostać nie mogę. Ale to co sobie wybrałam wcale nie okazało się trafione. Uczyłam się pilnie, wyniki miałam dobre, zdanych poślizgów, nie paliłam, nie piłam, nie chodziłam na dyskoteki (jestem brzydka i nie potrafię tańczyć więc i tak zawsze podpierałam ścianę)… Ale niestety, okazuje się, ze mam zły wpływ na ludzi… Czuja się nieusatysfakcjonowani i często nawet zdenerwowani po rozmowie ze mną. Oczywiście nie muszę dodawać ze nie wkurzam ich celowo. Jestem uprzejma, chętna do pomocy, szanuje innych i ich przekonania… Niestety, jeśli się nie ma pewności siebie i zdolności ładnego wypowiadania się, to nie wystarczy być miłym… Oczywiście muszę zmienić zajęcie… Tylko na co? Bez komunikatywności, zdolności przywódczych, organizacyjnych, umiejętności nawiązywania kontaktów i robienia prezentacji co ja mogę robić? Cos bardzo prostego, jak kasjerka w supermarkecie albo sprzątaczka, ale nawet i tam chcą doświadczenia… w kryzysie bez doświadczenia nie ma pracy… Moje pytanie jest: dlaczego musze żyć? Nie ma jakiegoś legalnego sposobu żeby ta farsę skończyć? Nikt mnie nie pytał o zgodę sprowadzając mnie na ten świat i ja ZGODY NA TO NIE WYRAŻAM!!!! Nie chce tu dłużej być! Żyję 38 lat i jak dotąd to była mordęga, statystycznie mogę pożyć jeszcze 40, ale ja tego nie wytrzymam! Jestem 100% nieudacznikiem, nie potrafię śpiewać, tańczyć, malować, nie potrafię ładnie się ubrać ani dobrać mebli w mieszkaniu, mam problemy z prowadzeniem samochodu, nie potrafię bawić ludzi, opowiadać dowcipów, ani powiedzieć nic mądrego na żaden temat (mimo ze dużo czytam). Oczywiście, żeby nie było wątpliwości jestem tez mała, brzydka i gruba. Myślę ze moja egzystencja jest tragicznym nieporozumieniem. Przeszkadzam tylko ludziom, zużywam tylko tlen i substancje odżywcze i zanieczyszczam środowisko. Tylko mi nie mówcie, ze życie jest piękne i cenne. Moje NIE JEST. Niech to się już wreszcie skonczy! Ja zazdroszczę Ci kariery lekarza onkologa za granicą: wiedzy medycznej, forsy... "Jestem 100% nieudacznikiem, nie potrafię śpiewać, tańczyć, malować, nie potrafię ładnie się ubrać ani dobrać mebli w mieszkaniu, mam problemy z prowadzeniem samochodu, nie potrafię bawić ludzi, opowiadać dowcipów, ani powiedzieć nic mądrego na żaden temat (mimo ze dużo czytam). Oczywiście, żeby nie było wątpliwości jestem tez mała, brzydka i gruba." No i co z tego, ja też taka jestem i się nie przejmuję:-DDDDDDDDDDDD Poza tym jako onkolog znasz się na onkologii, więc nie mów: "ani powiedzieć nic mądrego na żaden temat". Jakiś pożytek z Ciebie jest, wymagasz od siebie za dużo: "Przeszkadzam tylko ludziom, zużywam tylko tlen i substancje odżywcze i zanieczyszczam środowisko.". Kto na tym świecie nie jest mały, brzydki i gruby????? Ale ludzie mają też inne zalety i nie myślą za dużo o sobie. Przydałby się facet, a potem dzieci. Spróbuj się z kimś umówić, załóż konto na portalu randkowym: nie będziesz wtedy skupiać się tylko na sobie:-))))) konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu Ala S:a czy na moje pytania mogłabyś odpowiedzieć? konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu Czy mogę prosić wszystkich o poprawne cytowanie? używa się przycisku cytuj w prawym dolnym rogu konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu Ja zazdroszczę Ci kariery lekarza onkologa za granicą: wiedzy medycznej, forsy... Nie, nie, masz kompletnie zle wyobrazenie o mojej pracy tutaj... rzeczywiscie, konsultanci zrabiaja jakies niewyobrazalne dla mnie sumy ale mnie daleko do konsultanta... ja zarabiam tyle co tutejszy stazysta, oczywiscie na polskie warunki to bylaby kupa forsy, ale tutaj, jak chce cos zaoszczedzic (mam kredyt we frankach w polsce, wziety jakies 3 tyg przed poczatkiem kryzysu, a jakze!) to musze mieszkac w pokoiku, w domu ktory dziele z dwiema innymi osobami... No i co z tego, ja też taka jestem i się nie przejmuję:-DDDDDDDDDDDD Poza tym jako onkolog znasz się na onkologii, więc nie mów: "ani powiedzieć nic mądrego na żaden temat". Jakiś pożytek z Ciebie jest, wymagasz od siebie za dużo wymagam, a czy to zle? ale to w koncu od pacjentow zbieram ten negatywny feedback wiec to ne jest tak ze cos sobie wymyslam... a o onkologii nie moge przeciez rozmawiac na grillu... no chyba ze bylby to grill wylacznie z onkologami Kto na tym świecie nie jest mały, brzydki i gruby????? Ale ludzie mają też inne zalety i nie myślą za dużo o sobie. Przydałby się facet, a potem dzieci. Spróbuj się z kimś umówić, załóż konto na portalu randkowym: nie będziesz wtedy skupiać się tylko na sobie:-))))) Nie skupiam sie na sobie, w kazdym sensie nie na urodzie. To tylko dodatek, dodatkowy gwozdz do trumny. Mysle, ze gdybym byl ladna i wysoka to dodaloby mi troche pewnosci siebie i moglabym troche nadrobic, a tak to jestem taka zwykla mysza... Wiesz, czasem nawet sa reportaze o tym, ze ladnym latwiej na swiecie... takie 'ukryte kamery' jak to ladna dziewczyna moze naciagnac faceta zeby kupil jej ciastko czy piwo, brzydkiej nigdy by sie to nie udalo.. nie chodzi mi o ciastko czy piwo, ale mysle ze ladnej by tak nie objezdzali jak mnie, taki troche atawizm pewnie Z tymi portalami randkowymi to jest tak ze kazdy patrzy przede wszystkim na zdjecie, a gdybym ja zamiescila zdjecie to kazdy by od razu uciekl... na zdjeciach wychodze jeszcze gorzej niz w rzeczywistosci... dlatego nie zamieszcze tu zadnego ale moge Ci jakies wyslac jesli bedziesz sie upierac ze nie wierzysz ;) konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu Czy mogę prosić wszystkich o poprawne cytowanie? używa się przycisku cytuj w prawym dolnym rogu Mniej wiecej mi to wychodzi, na poczatku odpowiedzialam Ci prosto z maila, dlatego nie wyszlo konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu Ala S: Czy mogę prosić wszystkich o poprawne cytowanie? używa się przycisku cytuj w prawym dolnym rogu Mniej wiecej mi to wychodzi, na poczatku odpowiedzialam Ci prosto z maila, dlatego nie wyszloa, sorki, nie zauważyłam, że odpowiedziałaś. Ok, mi chodziło o to, czy jest cokolwiek TERAZ co mogłoby spowodować, żebyś miała poczucie sensu życia? rozumiem, że gdybyś kiedyś, w przeszłości, wybrała inne życie itd ale czy TERAZ jest coś co by mogło sprawić byś poczuła sens życia? konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu a czy na moje pytania mogłabyś odpowiedzieć? Czy mi przychodzi cos do glowy? Oczywiscie, rozne opcje. Po pierwsze to jakos usunac moj defekt i nie byc taka niemota w kontaktach miedzyludzkich, naprawic to wszystko co mi tak przeszkadza, czyli nieumiejetnosc zrecznego wypowiadania sie w roznych sytuacjach, szczegolnie trudnych czyli kiedy jestem zdenerwowana, kiedy jestem wsrod zupelnie obcych, kiedy mam do czynienia z kims roszczeniowym, niezadowolonym, wymagajacym, nieumiejetnosc powiedzenia czegos dowcipnego w towarzystwie, szczegolnie takim nie za dobrze znanym, brak kreatywnosci i zdolnosci przywodcznych Po drugie, jesli po pierwsze jest niewykonalne (a wydaje mi sie ze jest niewykonalne), znalezc prace ktora zapewni mi bezpieczne zycie w sensie ze nie bede musiala martwic sie czy mi wystarczy do pierwszego, wystarczy mi na realizowanie moich pasji i odlozenie czegos na starosc... Mam nawet na oku pewne stanowisko, ale poki co nie odpowiedaja na moje CV albo, jesli juz, nie chce mnie bo wlasnie jestem za malo kreatywna albo nie chce bez podania przyczyn (wiec nie wiem co mam naprawic) Po trzecie, moglabym ewentualnie wygrac na loterii. Moglabym wtedy dac sobie wiecej czasu na znalezienie pracy i nie martwic sie z czego zaplace czynsz jak bede kilka miesiecy bezrobotna, no i moglabym rowniez wykonywac jakies zupelnie proste, malo platne czy nawet dorywcze prace bez strachu ze jak mnie zab zaboli to bede musiala dac go wyrwac bo nie bedzie mnie stac na leczenie... Z cala reszta sobie poradzilam. Nie przejmuje sie za bardzo swoim wygladem. Nie lubie go, ale sie nie przejmuje. Staram sie byc czysta i zeby mi gile nie wisialy z nosa, ale pogodzilam sie z tym, ze jestem mysza... Nie cierpie tez jakos z powodu braku przyjaciol. Mam paru, jeszcze z liceum w Polsce, ale tu w Anglii siedze praktycznie zawsze sama, tak juz 4 rok. Czytam sobie ksiazki, ucze sie niemieckiego, planuje swoje podroze... konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu Ala S: Z cala reszta sobie poradzilam. Nie przejmuje sie za bardzo swoim wygladem. Nie lubie go, ale sie nie przejmuje. Staram sie byc czysta i zeby mi gile nie wisialy z nosa, ale pogodzilam sie z tym, ze jestem mysza... Nie cierpie tez jakos z powodu braku przyjaciol. Mam paru, jeszcze z liceum w Polsce, ale tu w Anglii siedze praktycznie zawsze sama, tak juz 4 rok. Czytam sobie ksiazki, ucze sie niemieckiego, planuje swoje podroze... i tak trzymać! olać to wszystko:-) Elżbieta S. psycholog, psychoterapeuta poznawczo-behawioral ny Wrocław Temat: Moje zycie nie ma sensu Alu przede wszystkim rozważ wizytę u psychoterapeuty. Z tego co piszesz wynika, że bardzo cierpisz i chciałabyś coś zmienić w swoim życiu (masz zatem motywację, a to pierwszy krok w terapii :-) ). Z Twojej perspektywy może Ci się wydawać, że sprawa wygląda "beznadziejnie", ale z perspektywy osób, które znają się na temacie (ogólnie mówiąc problemach w kontaktach międzyludzkich) problem można rozwiązać. Oczywiście jest to kwestia bardzo indywidualna, ale nie jesteś jedyną osobą, która odczuwa dyskomfort w tego typu sytuacjach, o których piszesz. Zatem bardzo zachęcam Cię do tego, byś poszukała kontaktu do psychoterapeuty, w razie trudności chętnie pomożemy w poszukiwaniach (takiego, który byłby blisko miejsca Twojego zamieszkania).
Teraz najważniejsze jest to, żeby skupiać się na tym, co tu i teraz. Na tym, że spotykamy się w święta i siadamy do wspólnego stołu, bez sporów, mimo że moi rodzice mają nowych partnerów. Na tym, że mogą cieszyć się wnukiem. Nie ma sensu rozdrabniać przeszłości, bo to może jedynie rodzić poczucie winy.
6 lat temu pisałem tutaj że nie widzę sensu życia, dziś jestem szczęśliw...Prawie 6 lat temu, będąc w pogłębiającym się stanie depresji, napisałem tu na forum o moich problemach. Nawet udało mi się dokopać do tego tematu w archiwum: Ostatnio przypomniał mi się tamten wieczór, jak okropnie przygnębiony się wtedy czułem i postanowiłem napisać swoją historię, jak stałem się szczęśliwym człowiekiem, mając nadzieję że historia ta pomoże osobom w podobnym jak ja wtedy stanie. Tak więc oto moja historia: W dzieciństwie nie byłem chętny do pomocy rodzicom, wolałem spędzać czas na zabawy, a jak nieco podrosłem, na gry komputerowe. Miałem też takie coś, że jak coś sobie ubzdurałem, to za wszelką cenę musiałem to zrobić/dostać, często terroryzując rodziców płaczem. Moim największym hobby, zaczynając od szkoły podstawowej, były gry komputerowe. Podczas roku szkolnego, po powrocie ze szkoły najczęściej większość czasu spędzałem nad jakąś grą, a w weekendy potrafiłem przesiedzieć nad nimi cały dzień, od rana do późnego wieczora. Najgorsze było, kiedy zakończyłem jakąś grę – wtedy dochodziło do mnie, że właśnie zmarnowałem dziesiątki lub setki godzin ze swojego życia. Mimo to uczyłem się dosyć dobrze, choć nie poświęcałem zbyt dużo czasu na naukę, bo większość czasu zabierały mi gry. W domu często miały miejsce kłótnie między rodzicami z powodu pijaństwa taty. Potrafił on kilka dni z rzędu przychodzić z pracy mocno pijany, często poobijany, raz go nawet przywiozła policja. Jak tylko nie pił przez kilka dni, stawał się coraz bardziej agresywny, po czym znowu wpadał w kilka dni picia i tak w kółko. Często też źle wyrażał się o innych ludziach. Postanowiłem sobie wtedy, że nie zostane takim człowiekiem jak tata. Nie chciałem, tak jak on, czynić krzywdy innym ludziom swoim postępowaniem. Rozumiałem, że tak jak ja wtedy będąc dzieckiem doznawałem krzywdy przez jego postępowanie, tak i ja, jakbym w przyszłości postępował tak samo jak tata, wtedy ktoś inny z mojego powodu doznawałby takiej samej krzywdy jak ja wtedy, i nie chciałem do tego dopuścić. Miałem mimo wszystko taki okres na początku gimnazjum, kiedy ja sam zacząłem wchodzić w złe towarzystwo i eksperymentować z alkoholem – imprezy, ogniska. Ale po pewnym czasie zdałem sobie sprawę, że wchodząc w taki styl życia stane się w życiu dorosłym takim samym człowiekiem jak tata, a bardzo tego nie chciałem, więc zerwałem z takim stylem życia. W drugiej klasie zainteresowałem się tematami “magii”, telekinezy i radiostezji. Czytałem informacje na ten temat w Internecie i sam przeprowadzałem w domu takie ćwiczenia. Jakiś czas później pojawiło się nowe hobby – zakłady sportowe na pieniądze, czyli hazard. Zaczęło się od okazjonalnego wysłania kuponu z meczami piłki nożnej w mieście. Wkrótce potem dowiedziałem się o możliwości obstawiania meczów przez Internet. W jakiś sposób udało mi się przesłać pocztą pieniądze na takie konto internetowe i wtedy zacząłem obstawiać mecze przez Internet. Z biegiem czasu zaczynało mi się to coraz bardziej podobać, bo dostrzegłem w tym szansę na zdobycie większej kwoty pieniędzy, a chciałem taką zdobyć głownie po to, żeby stać się niezależnym finansowo od taty i wyprowadzić się od niego. Zacząłem coraz bardziej się w to angażować – spędzałem godziny analizując jakie mecze obstawić, wysyłałem kupony coraz częściej, później nawet zacząłem pisać program komputerowy, który miał obliczać mi na podstawie statystyk, na jaką drużynę postawić. Praca nad tym programem pochłonęła mnie na kilka miesięcy, poświęcając dziennie 6-8 godzin. Pochłonięty tą pracą marzyłem sobie, co zrobie z tymi pięniędzmi które zarobie dzięki temu programowi, miałem nadzieję że już nie będę musiał się wtedy ani uczyć, ani pracować i że będę mógł się wyprowadzić od taty. Gdy skończyłem pisać ten program, zacząłem używać go do obstawiania meczów. Jednak przez kilka tygodni nic na tym nie zarobiłem. Dochodziło wtedy do mnie, że straciłem kilka miesięcy ze swojego życia, a z moich planów na wyprowadzkę, koniec nauki i bogactwa nici... Popadałem wtedy w stan depresyjny, traciłem ochotę na cokolwiek. Wszystko to, co kiedyś sprawiało mi przyjemność, czyli gry komputerowe i telewizja, teraz przestało mi już sprawiać jakąkolwiek przyjemność. Ale najgorsze w tym było to, że po prostu nie widziałem sensu życia, bo co z tego że nawet zdobyłbym tamtą kasę, skoro i tak to życie nie ma sensu? Najgorsze były wieczory, kiedy siedziałem sam w pokoju, wtedy ograniał mnie ogromny smutek. Miałem wtedy też trudności z zasypianiem, często w nocy godzinami leżałem w łóżku nie mogąc zasnąć. Nie widziałem sensu dosłownie niczego, zastanawiałem się jaki sens ludzie widzą w swoich pasjach, jaki sens widzą w robieniu czegokolwiek! Przecież to wszystko i tak się kiedyś skończy, jaki więc ma sens cokolwiek co robimy za życia? Zastanawiałem się skąd ludzie mają motywację do robienia czegokolwiek. Myślałem, że może ludzie po prostu robią to wszystko, bo nie mają innego wyjścia, bo jakoś trzeba żyć, z czegoś się utrzymać, i że może każdy, tak jak ja wtedy, ma w sobie ten ogromny ból bezsensu. Zastanawiałem się, czy to na tym życie polega – na nie dawaniu się takim rozważaniom o sens życia, na brnięciu z dnia na dzień, mimo tego, że to wszystko i tak nie ma sensu, na udawaniu silnego. Taki obraz życia mnie przerażał, nie mogłem sobie wyborazić życia w takim bezsensie. Wtedy najbardziej chciałem po prostu zasnąć i już się nie obudzić, żeby skończyć ten okropny ból psychiczny, który mnie dręczył. Ten mój depresyjny stan narastał, aż pewnego wieczora, ledwie co już powstrzymując się od płaczu, napisałem o moim stanie na pewnym forum internetowym. Napisałem że od kilku miesięcy mam “doła”, że nie widzę sensu życia i że nie mogę już w takim stanie wytrzymać, że jak to się nie zmieni to mogę spróbować skończyć swoje życie (choć myślę że na pewno tego bym nie zrobił, bałbym się). Ludzie odpisywali, że najlepiej będąc w takim stanie wybrać się do psychologa, że oni znają sztuczki na depresję, tłumacząc pewne zasady działania ludzkiego umysłu. Ale ja po pierwsze nie chciałem wybierać się do psychologa, a po drugie nawet jak psycholog nauczyłby mnie “jakichś sztuczek” do poprawiania sobie humoru, to i tak by nie odpowidziało mi na to, co jest sensem życia człowieka. Inni mówili, żebym znalazł sobie jakąś pasję, ale to też by mi nie odpowiedziało na pytanie o sens życia. Pewna osoba zaproponowała mi tam rozmowę przez komunikator internetowy, napisałem więc do niego. Rozmowę tą zaczął od pytania czy wierzę w Boga. Odpowiedziałem że tak i że co to w ogóle za pytanie, a on na to, że dużo dzisiaj ateistów i dlatego pyta. Później powiedział mi, że to Bóg daje człowiekowi siłę do życia, jeżeli tylko człowiek żyje według Jego woli, i że trzeba pokładać całą swoją ufność właśnie w Bogu, a wtedy życie będzie radosne. Te jego słowa odbudowały moją wiarę w ludzi i sprowadziły na mnie ogromną ulgę i radość, nie pamiętam naprawdę żebym kiedykolwiek wcześniej był tak szczęśliwy jak wtedy, czułem jakby nagle spłynęła na mnie ogromna miłość. Z tego co pamiętam to nawet popłakałem się jakby ze szczęścia. W tamtym okresie byłem uzależniony od samogwałtu. Jednak wtedy już przestałem sobie wmawiać że to jest ok, doszło do mnie że to jest grzechem, więc starałem się z tym skończyć. Ciężko mi było z tym zerwać, dopiero dzięki radzie tamtej osoby, która wtedy porozmawiała ze mną przez komunikator internetowy, udało mi się zerwać z tym nałogiem – a tą radą było to, że jeżeli będzie się mówiło, że “to ostatni raz”, to tego ostatniego razu nigdy nie będzie, zrywać z nałogiem trzeba stanowczo. Później zacząłem stawać się coraz bardziej religijny – chodzić do kościoła, modlić się, czytać Biblię. Było mi znacznie lżej niż przed tamtą rozmową, choć nadal miewałem gorsze humory. Pod koniec gimnazjum zapoznałem się z pewnym chłopakiem, który chodził do równoległej klasy. Od początku gimnazjum podziwiałem go za to, że miał silny charakter - nie zważał na to co inni o nim myślą czy mówią, robił po prostu to co jemu się podobało, przy tym też zawsze miał dobry humor. Ja nie miałem wtedy silnego charakteru, nie potrafiłem mieć i trzymać się swojego zdania, chodzić swoimi ścieżkami, bo bałem się że wtedy zostanę odtrącony, wyśmiany. A znajomość ta rozpoczęła się dość nietypowo – pewnego razu napisał on do mnie przez Internet na komunikator internetowy. Jak tak rozmawialiśmy coraz więcej, okazało się że mamy sporo wspólnych zainteresowań – słuchaliśmy podobnej muzyki i oboje interesowaliśmy się stronami internetowymi. Później dzięki temu zapoznaliśmy się też lepiej na przerwach w szkole, czasami też przyjeżdzałem do niego. Po pewnym czasie zacząłem rozmawiać z nim przez Internet o moich problemach – tacie alkoholiku i moim smutku. Trochę mi pomogło wygadanie się komuś. Jak poznawałem go lepiej, bardzo podziwiałem to, że był miły dla innych ludzi, szczególnie starszych, lubił pomagać innym. Bardzo lubił też spędzać czas ze swoją babcią, umilając jej w ten sposób czas. Dowiedziałem się wtedy też od niego, że tą radość daje mu wiara w Boga, co mnie też utwierdziło w fakcie, że żeby móc szczęśliwie żyć, trzeba oprzeć swoje życie na Bogu. Gdzieś w tym okresie nauczyłem się od niego nie przejmować się swoimi troskami i pozytywnie patrzeć na życie. Ale co najważniejsze, nauczyłem się od niego być dobrym dla innych ludzi, pomagać rodzicom i potrafić zrezygnować z czegoś, co sobie ubzdurałem że chcę zrobić, a co nie jest dobre. Do dziś pamiętam pierwszy wieczór po takim dobrze przeżytym dniu, kiedy kładłem się spać – wtedy zdałem sobie sprawę jak wielką radość i spokój ducha daje takie postepowanie. Dzięki temu też przestałem mieć jakiekolwiek problemy ze snem. Po skończeniu gimnazjum poszedłem do liceum do innego miasta. Jakiś czas później postanowiłem pójść do spowiedzi generalnej, choć było to dla mnie naprawdę trudne, brakowało mi do tego odwagi, ale w końcu udało się. W liceum nadal nie potrafiłem “chodzić swoimi ścieżkami”, ważniejsze dla mnie było, żebym był akceptowany przez rówieśników. Az gdzieś około drugiej klasy liceum, tak niby znikąd, przyszło mi do głowy, że przecież każdy człowiek może być taki, jaki był tamten znajomy, tj. chodzić swoimi ściezkami. Od tamtego czasu stopniowo zaczynałem być coraz bardzizej niezależny od innych ludzi, zacząłem tak jak ten znajomy wyrabiać w sobie silny charakter, być odważnym, chodzić swoimi ściezkami, a nie za tłumem. Pod koniec liceum miałem w planach zostać księdzem. Miałem jednak w tym okresie pewne problemy z kwestią spowiedzi – jako że katolicy zalecają jak najczęstsze spowiadanie się, to i ja próbowałem tak robić. Z biegiem czasu jednak coraz bardziej mnie męczyły skrupuły, nie byłem pewnien czy coś uznać za grzech czy nie, analizowałem każdą myśl która przeszła przez moją głowe, czy się z tego spowiadać. W związku z tym zacząłem szukać informacji o spowiedzi w Internecie. Trafiłem na pewną stronę z artykułem o sumieniu. Napisałem do autora, odpisał po krótkim czasie i objaśnił mi sporo spraw, dowiedziałem się też od niego że w seminarium uczą znacznie więcej doktryn Kościoła Katolickiego niż Biblii. Wtedy też zrezygnowałem z moich planów pójścia na księdza. Od tamtej pory zacząłem intensywniej studiować samodzielnie Biblię. Utrzymywałem wtedy nadal kontakt z tamtym znajomym z gimnazjum, ale on nie wgłębiał się w lekturę Biblii, jako że uważał, że to co wie jest dla niego wystarczające. Studiując Nowy Testament moją szczególną uwagę zwróciła następująca wypowiedź Pana Jezusa, jako że naprawdę chciałem uzyskać pokój ducha: Mateusz 11:28-30“Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.” A dzięki następującej wypowiedzi Pana Jezusa zrozumiałem, że podążanie za Nim pociąga też za sobą konieczność zaparcia się samego siebie, czyli uwolnienia się od życia dla zaspokajania swoich pożądliwości i od podążania za własnymi ambicjami: Łukasz 9:23 “Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje!" Najważniejszym stało się dla mnie wtedy dostosowanie się do tego co Pan Jezus powiedział, abym Go naśladował i abym żył według Jego przykazań. Zrozumiałem że od tego zależy moje zbawienie. Bo przecież bardzo wyraźnie i dosłownie Pan Jezus to powiedział: Jan 14:21“Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie.” I faktycznie, im bardziej poznawałem i stosowałem w moim życiu nauczania Pana Jezusa, tym coraz bardziej czułem bliskość Boga i to tym bardziej mobilizowało mnie do wypełniania Jego woli, i zauważyłem, że mam w tym wielką radość i że droga ta, tak jak to zapewnił Pan Jezus, jest naprawdę lekka, pełna szczęścia i pokoju ducha! W tym okresie został rozwiązany też ten mój problem ze skrupulatnością co do spowiedzi, po tym jak trafiłem na następujący fragment: 1 List Jana 3:8-9Kto grzeszy, jest dzieckiem diabła, ponieważ diabeł trwa w grzechu od początku. Syn Boży objawił się po to, aby zniszczyć dzieła diabła. Każdy, kto narodził się z Boga, nie grzeszy, gdyż trwa w nim nasienie Boże, taki nie może grzeszyć, bo się narodził z Boga. Dzięki lekturze Nowego Testamentu zauważyłem też, że pierwsi Chrześcijanie spowiadali się tylko przy nawróceniu, podczas chrztu, a nie, tak jak nakazuje Kościół Katolicki, przynajmniej raz do roku a najlepiej raz na tydzień. Teraz zauważyłem, że z Chrystusem w sercu można być silnym i można nie grzeszyć, zrozumiełem, że trzeba prawdziwie pokochać Chrystusa i że On daje siłę aby się skutecznie sprzeciwiać pokusom i nie grzeszyć. Zrozumiałem, że narodzenie z Boga na tym właśnie polega i skutkuje całkowitym zerwaniem z grzechem, o którym pisze Jan, że taka zmiana życia, z grzesznego na posłuszne Bogu, czyli nie grzeszne, jest rzeczą konieczną do osiągnięcia zbawienia, że to jest ponownym narodzeniem się dla Boga tak jak powiedział Pan Jezus: Jan 3:3Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego. Wtedy też przestałem chodzić do spowiedzi, a skupiłem się po prostu na stawaniu się coraz lepszym Chrześcijaninem. Pewnie, że jeszcze nie osiągnąłem doskonałości, ale osiągnąłem to, że przestałem grzeszyć i pracuję nad sobą, abym był coraz bardziej czułym i mógł spełniać wolę Bożą, czyli abym łapał się na błędach i praktykował nauki Chrystusa. Zrozumiałem, że tylko poprzez stosowanie się do wymagań nauk Chrystusowych i posłuszeństwo przykazaniom wiedzie wąska droga do zbawienia: Mateusz 7:13-14Wchodźcie przez bramę wąską, bo szeroka i przestronna droga prowadzi do zatracenia. A tak wielu nią kroczy! Lecz brama, przez którą wchodzi się do życia, jest ciasna, a droga, która tam wiedzie, jest wąska. I tak niewielu ją znajduje! Podsumowując, jestem ogromnie wdzięczny Bogu za to, że mnie wyciągnął z tamtego okropnego stanu i tak bardzo odmienił moje życie, nadając mu sens i radość!
Cześć moje życie jest coraz gorsze. Zrezygnowałem z pasji, bo odechciało mi sie pracy z ludźmi ktorzy mnie denerwuja, nie czuje sie dobrze w ich otoczeniu. Pasja nie przynosila mi nic oprocz jakieś tam satysfakcji z tego co robie.
zapytał(a) o 21:20 Moje zycie jest bez sensu. Witam. Mam 17 lat, jestem... tak sądze nawet przystojnym chlopakiem. Ostatnio zastanawiając się nad życiem doszłem do wniosku ze to wszystko jest bez sensu, głównie patrząc na wydarzenia z ostatnich dni, poprostu sie wszystko [CENZURA] i nie przez nikogo innego jak nie przeze mnie, poprostu musze zawsze cos spierolic... jedynym moim konikiem są motocykle gdzie raczej nigdy sie nie myle, no ale nie o tym mowa. Poprostu chodzi o to ze ostatnio wszystko mnie denerwuje. O starych wole nie wspominac bo to juz kompletna porazka, wypominaja mi kazdy błąd, zamiast wesprzec co by mnie moze podbudowalo. Mam problemy finansowe... bo nawet nie mam skad wziac kasy, starzy wogole mi nie daja, troche dziwne co? nie to zeby byla jakas trudna sytuacja w rodzinie, tylko mi poprostu nie daja i tyle. Moj stary to "sezonowy alkoholik'.ogolnie to starzy nie maja do mnie wogole zaufania i mowia ze nie mozna na mnie wogole polegac. Jesli chodzi o miłosc to ooczywiscie jest beznadziejnie, miałem kilka dziewczyn no ale ich nie kochałem i wyszło jak wyszło, bylo kilka które kochałem ale bywalo roznie... z jedna nie wyszło, z inna nawet nie zaczynałem bo nie moje klimaty a jesli chodzi o trzecia to najpierw ona mnie kochała, olałem ją a teraz jest na odwrót... jestem w niej zakochany no ale nie stety ona mnie ma gdzies... no coz ja to potrafie zawsze cos [CENZURA]. Aby rozwijac moja pasje zapozyczylem sie u pewnego kolesia na pokazna kwote i nawet nie mam z czego oddac... mogłem pomyslec wczesniej na ten temat no ale ja to wiadomo... No coz troche sie rozpisałem ale sami to ocencie i doradzcie o robic. Bo na prawde nie widze sensu w moim zyciu. Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 23:20 Mimo iż nie napisałeś tu wszystkiego, moim zdaniem nie jest tak tragicznie. Nikt nie ma idealnego życia, takie rzeczy są tylko w filmach. Nie wiem czy cię to pocieszy, ale nie jesteś jedynym nastolatkiem z problemami. U mnie tak samo nie jest kolorowa, i czasami mam ochotę strzelić sobie w łeb. Może tego nie wiesz, ale są na tym świecie osoby które cię kochają. Może teraz nie jest najlepiej bo masz po prostu gorszy okres w życiu, ale będzie lepiej. Głowa do góry, myśl pozytywnie. Zajmij się czymś. Sam wspomniałeś coś o tych motocyklach? Może zacznij myśleć o tym poważnie i coś zrób z tą pasją. Ah, nie szczęśliwa miłość, problemy sercowe itp. odłóż sobie na później. Młody jesteś więc masz czas na miłość. Pozdrawiam. blocked odpowiedział(a) o 19:43 Jak to przeczytałam to pomyślałam. Nie jestem w pewnym sensie sama , ; / Sens w życiu jest tylko go nie widać . Ale jeszcze bedzie czas do którego będziesz wracał . Nwm czemu to pytanie dałeś do tej kategorii . Życia sobie odbierać nie masz po co . A moi rodzice do mnie zaufania też nie mają od momętu kiedy się pociełam . A na miłość masz jeszcze czas . a pieniądze szczęścia w życiu nie dadzą . wszystko będzie jeszcze okej . :) Nie chce tutaj wychodzić na jakąś ekspertkę, ale jesteś w takim wieku (ja też w mniej-więcej tym samym), że dogadywanie się z rodzicami jest mało prawdopodobne. Czepiają się o wszystko, porównują z innymi (co najbardziej mnie denerwuję :/) i wgl nie rozumieją. Nie masz przyjaciół..? Ja zawsze do nich uciekam ze swoimi problemami. To na nich mogę liczyć. Co do problemów finansowych... Może udało by Ci się znaleźć jakąś "dorywczą" pracę. Wiadomo, że nie będziesz dobrze zarabiał i będzie to raczej praca na kilka dni, ale każdy grosz się liczy. Miłość... Ile razy ja byłam zakochana bez wzajemności. Na tym świat się nie kończy. Mój kolega z klasy chciał się zabić, z powodu dziewczyny. Musieliśmy go pilnować. Dwa tygodnie później stwierdził, że ona nie jest go warta i "jedzie" dalej. Wydaję sie to bardzo dziecinne, ale często dochodzi do takich sytuacji. Dobrze, że masz swoją pasję. Tylko jeżeli masz kłopoty finansowe, to czy dasz radę ją kontynuować. Jest ona dosyć droga. Najważniejsze to nie dać za wygraną. "Kopnij życie w tyłek" i gnaj do przodu. Trzymam kciuki!Powodzenia:) życie jest bez sensu... ale za to je lubimy :) Uważasz, że ktoś się myli? lub
BSl8M. 7kmpnqia05.pages.dev/137kmpnqia05.pages.dev/857kmpnqia05.pages.dev/117kmpnqia05.pages.dev/387kmpnqia05.pages.dev/167kmpnqia05.pages.dev/467kmpnqia05.pages.dev/807kmpnqia05.pages.dev/33
moje życie jest bez sensu